poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Tradycje kowalstwa w Miasteczku Śląskim.

 W poprzednim poście pokazałam niesamowite zdjęcia starej kuźni w Miasteczku Śląskim (z archiwum Rodziny Galbas i Cichoń). To niezwykle ważny dokument z historii Miasteczka. 

 

Miasteczko swój rozwój zawdzięcza istniejącym tu złożom rud żelaza oraz cynku i ołowiu. W 1548 roku , w sobotę przed Zielonymi Świątkami, Rada Miasteczka  (w dokumencie tym po raz pierwszy użyto nazwy Georgenberg) skarży się na rudników wydobywających rudę  żelaza, że przepływające z ich kopalń wody utrudniają pracę przy wydobyciu głębiej położonych rud ołowiu.  W 1574 roku zapuszczono 79 nowych szybów kruszcowych pod Miasteczkiem, na tzw. Jasiowej Górze i Skrabaczce. (L. Musioł - najstarsze źródłowe wiadomości o Miasteczku).  Już w 1562 roku w Miasteczku postawiono wagę do ważenia kruszców, 1/3 dochodu z wagi należała do księcia, 1/3 do miasta i 1/3 służyła do opłacenia mistrza wagowego i urzędników. Ruda była przetapiana na miejscu, w kuźnicach na terenie Miasteczka, Żyglina i Żyglinka. W dokumencie nadania praw miejskich z 1561r. mieszkańcy otrzymali prawo prowadzenia rzemiosła i zrzeszanie się w cechy i bractwa.  Najliczniejszym  był cech kowali. Wynikało to z dostępu do surowca. Niestety, pierwsze ustawy cechowe nie zachowały się, zostały zniszczone podczas wojny trzydziestoletniej, W 1670 roku hrabia Leon Henckel von Donnersmarck reaktywował miasteczkowski cech kowali i ślusarzy i  nadał im nowy statut.   Był spisany po czesku i szczegółowo regulował wiele spraw, m.in. wskazywał, że w handlu żelazem i wyrobami żelaznymi pośredniczył zawsze cech, na targach i jarmarkach zawsze pierwszeństwo miały wyroby własnych rzemieślników, dopiero po ich sprzedaży można było wprowadzić do handlu wyroby spoza Miasteczka. (za J. Hejdą) W 1765r, wymienia się w dokumentach 10 rodzin kowali, mających dzieci w wieku szkolnym. W opisie Miasteczka z 1840 roku wymienia się aż 35 mistrzów kowalskich, jeszcze  w 1745 roku pracowało tutaj  35 mistrzów kowalskich i ślusarskich, w tym 14 kowali-gwoździarzy oraz  21kowali-nożowników i kowali tzw. podręcznych,  co było rekordem na Górnym Śląsku po prawym brzegu Odry. W tym czasie Miasteczko zamieszkiwało 950 mieszkańców, więc  na 27 mieszkańców przypadał 1 mistrz  kowalski. Jeszcze w końcu XVIIw, co drugi dom w Miasteczku posiadał własną kuźnię. To naprawdę niezwykła historia, mistrzowie często znaczyli swoje wyroby, apeluję do mieszkańców Miasteczka i nie tylko o odnalezienie przedmiotów wykonanych przez tutejszych mistrzów, może uda się cokolwiek ocalić od zapomnienia (zamki do drzwi drewnianego kościoła w Miasteczku wykonane były przez lokalnych mistrzów). 


oprac. Irena Lukosz-Kowalska

30 sierpnia 2021,


środa, 18 sierpnia 2021

Stara kuźnia mistrza Galbasa w Miasteczku Śląskim.

 Codziennie mijamy domy lub to, co z nich pozostało, nie zastanawiając się nad ich historią. A bywa ona niezwykle ciekawa. Ot, chociażby te pozostałości na Rynku przy wejściu na ulicę Piwną. 

 

To pozostałości po kuźni mistrza Galbasa (szczyt budynku za kuźnią to dawna Bóżnica)


 

Kuźnia przy głównej drodze była niezwykle potrzebna, tutaj podkuwało swoje konie między innymi wojsko przemierzające Miasteczko Śląskie w czasie I wojny światowej (w 1914r.)

 


Mistrz Józef Galbas z Rodziną i pomocnikami na tle swojej kuźni

Lewa strona budynku to była zapewne kuźnia, natomiast prawa stanowiła część mieszkalną. 

Przenieśmy się zatem do wnętrz, Mistrz Józef Galbas i jego żona Paulina zapraszają do swojej kuchni. 


 W pokoju w starej kuźni przyjmowano często gości, najczęściej byli to członkowie Rodziny


27 stycznia 1915 roku Paulina i Józef Galbas świętowali 25 rocznicę swojego ślubu. 


 


Zdjęcia pochodzą z archiwum rodziny Galbas, bardzo dziękuję Pani Celinie Cichoń za ich udostępnienie. Dziękuję również Ryszardowi Kowalskiemu za ich skanowanie i obróbkę. 

18 sierpnia 2021

Irena Lukosz-Kowalska.